Emigrate
Administrator
Dołączył: 21 Gru 2007
Posty: 1248
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Legnica
|
Wysłany: Sob 18:32, 19 Sty 2008 Temat postu: Recenzja - Emigrate |
|
|
Przy takich płytach jak ta dochodzi we mnie do pewnego stanu odprężenia oraz uspokojenia. Nic tak nie koi moich nerwów jak subtelność odgłosów wydawanych przez piłę tarczową oraz wprowadzony na najwyższe obroty silnik diesla. I nawet jeśli debiutancki krążek gitarzysty Rammstein nie jest napędzany aż tak wysokooktanowym paliwem jak mogłem oczekiwać, to jednak współczesnych metalowych komercjuszy bezstresowo zjada na śniadanie. Oczywiście nagrywając ten trzynastościeżkowy krążek nie obeszło się bez podobieństw do jego macierzystej formacji. Prawdę mówiąc ten fakt dodaje całości pewnego specyficznego smaczku. W końcu trudno aby morda się nie uśmiechnęła gdy praca syntezatorów w "Emigrate" przypomina "Sonne", zaś gitary z "My World" uderzają podobieństwem do "Asche zu Ashe". No ale na tym koniec, nie przytoczę ani grama więcej porównań do konkretnych utworów.
Widać, że stworzenie swojego własnego pobocznego projektu wyszło Richardowi na dobre. Mógł dzięki temu złapać wiatr w żagle i spróbować czegoś odmiennego. Odmiennego jednak na tyle, aby nie powyrywać swych korzeni i pozostać w industrialno-brzmiącym duchu. Najwyraźniejsza zmiana to wprowadzenie języka angielskiego, który niweluje specyficzny germański feeling tak charakterystyczny dla chłopaków z NRD. Co istotne, akcent Kruspe jest na tyle dobry, że nie sprawia on wrażenia jakby łamało go w kościach. Ponadto jego wokal odznacza się wyraźną melodyjnością, dzięki czemu potrafi się dobrze wkomponować zarówno w kompozycje szybkie jak i wolne. Ballady w jego wykonaniu może rażą naleciałościami pop, jednak przynajmniej nie prezentują się z gracją godną słonia przebranego w strój baletnicy (wystarczy chociażby przesłuchać "In My Tears").
Na "Emigrate" słychać wieloletnią fascynację amerykańskim nurtem nu-metalu. Tak jak w przypadku reprezentantów tej sceny, usłyszymy tu ładnie rozbudowany "dół", charakterystyczne przejścia oraz masywne i ciężko brzmiące gitary. Przyznam się szczerze, że gdyby nie świadomość kto za to wszystko odpowiada, za oskarżonych uznałbym grupkę trzydziestoletnich Amerykanów. Wrażenie to potwierdza kilka słabszych nagrań rażących nazbyt "lightowo-jankeskim" klimatem (najdobitniej to słychać w utworach" "New York City", "Temptation" i "Help Me"). Najśmieszniejsze, że Kruspe serwuje je wyłącznie na drugiej połowie płyty, przez co początkowe zachwyty i umiejętna budowa napięcia ulegają niepotrzebnej redukcji.
"Emigrate" to wydawnictwo, któremu pod względem technicznym trudno coś zarzucić. Brzmi soczyście, wartko i może się pochwalić dobrą panoramą stereofoniczną. Nie zmienia to jednak faktu, że muzycznie odbiega od trzech pierwszych albumów Rammsteina. Z pewnością dla niektórych będzie to tylko Rammstein light, Rammstein dla emerytów, Rammstein dla dziewczynek, jednak tak naprawdę Richard Kruspe nagrał (aż lub tylko) kawał przyzwoitej płyty.
artykuł pochodzi ze strony [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|