Emigrate
Administrator
Dołączył: 21 Gru 2007
Posty: 1248
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Legnica
|
 Wysłany: Sob 18:04, 19 Sty 2008 Temat postu: RAMMSTEIN - REISE REISE |
|
|
Gwarantuje wam, że jeśli płyta "Mutter" była dojrzała i nie powtarzała schematów z wcześniejszych dokonań zespołu to nowy album jest drogą w inny korytarz. Na "Reise Reise" nie znajdziemy już jednego rytmu przetaczającego się przez cały utwór. Szczerze można rzec, że jeśli ich ostatnia płyta była przełomem, to nazwijmy "Reise Reise" rewolucją w obozie Rammsteina.
Dostajemy tu 11 świeżych kompozycji ( każda płyta ma tylko 11 utworów, zastanówcie się czemu? ), każda różniąca się od siebie. Po pierwszym przesłuchaniu płyty znamy już każdy numer. Szybko wpadające w ucho niemieckie słowa, gdyby tak się uczyć tego języka to życie było by prostsze. Otwierający tytułowy utwór to konwencja, która trudno uplasować w dawnych wyczynach zespołu. Chociaż słyszymy tutaj chór czy orkiestrę. To Podróż Podróż zawiera akordeon oraz lekko rockowy klimat całości, gdyby zwolnili jeszcze tempo to wyszła by kolejna ballada. Jeśli jesteśmy przy klimacie to "Mein Teil" to chyba najbardziej mroczna pozycja na nowym dziele Niemców. Sama gra zespołu, partie chóru czy zmieniony wokal - kontrastowy pod względem zwrotki, warta wspomnieć o tym, że utwór jest o niemieckim kanibalu - czyli jeden pan zjadł drugiego pana. Sama słowa tej piosenki tworzą specyficzną otoczkę nad tą pozycją. Zwróćcie uwagę na rozbudowę tego otóż utworu, zróżnicowany, ni to co na "Sehnsucht" czy "Herzeleid". Dawny styl przypomina trochę pozycja "Dalai Lama" tu tło tworzy gitara oraz perkusja. Ale z tyłu drugi gitarzysta sam buduje swoje tło do tego utworu. Nie to co na poprzednich krążkach, gdzie dwoje gitarzystów prawie zawsze grało to samo. Genialnie wypada sama partia klawiszy przy odgłosach chóru. "Keine Lust" spora dawka energii, przypomnę, że o ile kiedyś grali industrial dzisiaj odchodzą od tego powoli, widać jak sami muzycy nauczyli się komponować - i wychodzi im to świetnie. Chociaż utwór jest zgrany w szybkim rytmie to Till Lindemann co raz mniej krzyczy, za to łagodnie i melodycznie wplata język niemiecki w przytłaczające rytmy muzyki Rammsteina. Trzeba powiedzieć, że robi to bardzo dobrze. Jest on mało interesujący w porównaniu z innymi pozycjami na "Reise Reise". Była krytyka Ameryki i angielski refren, pora na krytykę Rosji i śpiew rosyjski. To chyba najbardziej kiczowaty utwór jaki ostatnio słyszałem!!! Kiczowaty = Doskonały.
Jeśli ocierasz się o warstwę tej o to muzyki to zrób to dobrze. Sami wykonawcy porównują Moskwę do prostytutki. Jednak to wokale rosyjskie, coś na pograniczu Tatu, czyni ten utwór nie powtarzalnym, przy tym dość ciężkim. I choć wywołuję u mnie uśmiech, mowa o zachowaniu Rammsteina to utwór jest cholernie melodyjny i często się do niego wraca.
"Morgenstern" zaczyna partiami chóru. W zwrotce mamy kolejny poważny Deutsch Metal i kiedy wokalista powinien ryknąć w refrenie, to Till zwalnia tworząc na przekór swoim poprzedni poczynaniem. Tak naprawdę agresywnie jest w zwrotce, słychać nawet poważny niemiecki wokal. "Stein Um Stein" tutaj jest na przekór poprzedniej pozycji - spokój w zwrotce i uderzenie w refrenie ["Stein um Stein, Mauer ich dich ein, Stein um Stein, Ich werde immer bei dir sein" - Kamień po kamieniu, Wmurowuję cię, Kamień po kamieniu, Będę zawsze przy tobie], w sumie mogło być lepiej, dlatego że jest to stary sprawdzony sposób nagrywania piosenek przez ten zespół. Dam jeden ważny argument, który "ratuję" ten utwór na tle innych. Mamy tu bowiem krzyk, potężny wrzask Tilla, oraz prawdziwy popis solowy na gitarze, to trzeba posłuchać. "Ohne Dich" to chyba najlepsza ballada niemieckiej grupy.
"Los" chyba największa zaleta i jeden z najlepszych kompozycji zespołu. Dlaczego? Zespół sięga tu po gitary akustyczne, a później sam akord zamienia się w podstawowy rytm spójności, pod dźwiękami elektrycznych gitar wciąż słychać rytm tej gitary. Zresztą posłuchajcie sami jak brzmi kawałek i przyznajcie mi rację, że słucha się go wyśmienicie. "Amerika" jak śpiewa Till, wszyscy żyjemy w Ameryce, wszędzie bowiem ich pop kultura doszła. Zresztą ciekawą rzeczą był by konkurs na doszukaniu się w teledysku jak największych podtekstów, interesująco by było z tymi najbardziej ukrytymi. Później spytać zespół, jeśli mowa o tym utworze odnosząc się do całej płyty to wypada on średnio. Smyczki, klawisze i dźwięki akustyczne stworzyły niesamowity klimat, który stworzyły motyw by Lindemann łagodnie mógł zaśpiewać co to on "Bez ciebie" nie może zrobić. Pojawiają się ostre dźwięki, ale tylko oddaje ból o jakim mówi Rammstein. Trzeba po prostu trzeba zwrócić uwagę na teksty, prawie we wszystkich pojawia się motyw miłosny, czyżby cierpieli na jakieś zaburzenia w tym stanie.
Po "Amour" gdzie pojawia się słowa: "Die Liebe ist ein wildes Tier" - Miłość jest dzikim zwierzęciem. Początkowo zapowiada się na kolejną dawkę kiczowatości rodem z lat 60, lecz później wchodzi świetny styl Rammsteina i dopełnia całości, kończąc genialnie "Reise Reise"
Rammstein nałożył nową skórę nie zrzucając dawnej, a co za tym idzie: nic nie stracił, ale tylko zyskał. Nowe kompozycję szybko zapadają w pamięć i chodź są mało drażliwe to jest to ten sam bardzo dobry niemiecki wokal, lecz bez tych samych motywów w jednym utworze. Muzycy chcieli nazwać tą płytę "Czerwonym Albumem", a czemuż by nie Beatlesi mieli biały, a Metallica czarny. Każdy okazał się przełomowy, również jest tak samo tutaj. Wycofali się z "Rote Albumu", lecz dokonania zespołu zostały. Polecam wszystkim!!!
tekst pochodzi ze strony [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
